ETAP I - 1 XII 1939
~
Tego dnia o świcie Niemcy otoczyli Kozłowo. Grupy po kilku okupantów zaczęły chodzić wśród zabudowań przedmieścia. Nakazywały każdemu mężczyźnie stawić się na placu przed barakami przy Alejach Chopina, gdzie przeprowadzały selekcję. Brali w niej udział byli polscy policjanci, którzy w 1939 roku rozpoczęli służbę u Niemców. Szczególnie wyróżniał się dawny naczelnik wydziału śledczego Henryk Wejsis. Znał środowisko Grzywna i wskazywał okupantom jego zdaniem osoby najbardziej niebezpieczne. Świadkowie zaobserwowali, że na podmurówce studni stał hitlerowiec, który miał sporządzoną listę i z niej wyczytywał nazwiska. Ten fakt jasno sugeruje, że Niemcy wcześniej sporządzili „listę proskrypcyjną” zawierającą interesujące ich nazwiska.
Spośród zgromadzonych okupanci wybierali niektórych mężczyzn i kierowali ich w jedno miejsce. Tam pozakładali im na szyje pętle ze sznurów. Zrobili to w taki sposób, aby niemożliwe było oddalanie się, gdyż dusili się następni z powiązanych. Później Niemcy część osób odesłali do domów, a pozostałych, skrępowanych sznurami poprowadzili w stronę miasta. Zaprowadzili ich do więzienia, które wówczas znajdowało się przy ulicy Gęsiej, czyli w rejonie dzisiejszych ulic Wojska Polskiego i Okrzei.
W więzieniu hitlerowcy przeprowadzili kolejną selekcję, po której część mężczyzn wyszła na wolność. Pozostałych kilkudziesięciu okupanci dotkliwie pobili, po czym załadowali do 2 czerwonych autobusów. Około godziny 15:00 pojazdy wyjechały w stronę Grzywna. Niektórzy z jadących samochodami zobaczyli swoje osiedle. Niektórzy z mieszkańców Kozłowa dostrzegli czerwone autobusy. Jednak auta minęły przedmieście i pojechały dalej w stronę Kowala. Na wysokości rejonu zwanego Jedwabna skręciły leśną drogą w stronę wsi Pińczata i zatrzymały się około 500 metrów dalej.
Na miejscu czekał duży dół, nad który Niemcy doprowadzali mężczyzn. Tam mordowali ich strzałami bądź uderzeniami kolbą, niejednego zapewne „tylko” pozbawiając przytomności. W pewnym momencie jedna z potencjalnych ofiar wykorzystała chwilę nieuwagi stojącego za nim Niemca. Mężczyzna zarzucił na jego karabin kożuch i uciekł między pobliskie krzaki. Jako jedyny przeżył kaźń w lesie koło Pińczaty. Zmarł krótko po wojnie. Inni nie byli w stanie uciec i kończyli życie w zbiorowej mogile. Na końcu, 3 ostatnich mężczyzn zasypało dogorywające ciała swoich sąsiadów. Zaraz potem Niemcy ich zabili i potem zakopali w oddzielnym dole.
Cała akcja odbyła się u kresu dnia i w położonych na uboczu terenach. Jednak na zbrodnię zwrócili uwagę okoliczni mieszkańcy, którzy dostrzegli niespotykane wcześniej czerwone autobusy i słyszeli strzały. Po kilku dniach syn jednego z zamordowanych usiłował ustalić, co stało się z zaginionymi mieszkańcami Grzywna. Trafił do Pińczaty i pytał ludzi, czy nie wiedzą czegoś o losie uprowadzonych. W pewnym momencie ktoś nakierował go na miejsce ze świeżo usypaną ziemią. Po jego odnalezieniu zainteresowany zaczął tam grzebać, po czym szybko trafił na ludzką nogę. Wiosną 1940 roku Niemcy zadbali o dokładniejsze zatarcie śladów zbrodni i przenieśli zwłoki do nowych, głębszych grobów. Ciała 3 mieszkańców Grzywna pochowanych oddzielnie zostawili w spokoju.
W 1945 roku komisja ekshumacyjna dotarła do opisywanych miejsc i odkryła tam 3 groby. Z pierwszego wydobyła resztki 3 ciał, z dwóch kolejnych 38 ciał, czyli razem odkopała 41 zwłok. Nie odkryła żadnych innych grobów, co może sugerować, że Niemcy nikogo więcej w tej okolicy nie zamordowali
i nie pochowali. Rodziny uczestniczące w ekshumacjach zidentyfikowały ciała 19 mężczyzn.
Trudno jednoznacznie określić, z jakich względów hitlerowcy przeznaczyli do zabicia właśnie tych
a nie innych ludzi. Nieco informacji zachowało się o tych, których zidentyfikowały rodziny oraz
o mężczyznach powiązanych sznurami, którzy później nie zostali odnalezieni. Wśród nich byli członkowie i sympatycy KPP (przykładowo bracia Maciejewscy), osoby notowane przed wojną przez policję i miejscową prasę jako sprawcy cięższych przestępstw, postacie wyróżniające się w życiu przedmieścia. Przykładem może być Władysław Snopkowski, zarządca Grzywna i sklepikarz, przez niektórych oskarżany o nieuczciwe interesy. Sugeruje to, że Niemcy likwidowali jednostki aktywne, co do których mieli podejrzenia, że mogą sprawiać problemy, rozsiewać niezadowolenie wszędzie tam, gdziekolwiek by żyły. Ponadto należy mieć świadomość, że o skierowaniu człowieka na śmierć mogły również zadecydować osobiste animozje między mieszkańcami przedmieścia i osobami, które sprzyjały Niemcom.
|