Łukasz Linowski, GRZYWNO - zapomniana historia włocławskiego osiedla
 

MIESZKAŃCY GRZYWNA ~ Przedmieście zamieszkiwała społeczność zróżnicowana pod wieloma względami. Większość stanowili ludzie, którzy wprowadzili się na teren osiedla z powodu bie­dy i braku możliwości mieszkania gdzie indziej. Wielu dokonywało przykrego wyboru między fatalny­mi warunkami mieszkaniowymi - przeludnieniem, kątownictwem, sublokatorstwem, a budową bieda-domku na terenie osiedla. W ostatecznym rozrachunku na Grzywnie mieli przynajmniej własne lokum, często zajęte tylko przez jedną rodzinę, a nie jak w przypadku przeludnionych lokali - przez kilka.

Dużą część społeczności Kozłowa stanowiła ludność napływowa, głównie mieszkańcy wsi li­czący na znalezienie pracy we włocławskim przemyśle. Wcześniej byli posiadaczami karłowatych go­spodarstw, bezrolnymi utrzymującymi się z dorywczych prac, robotnikami rolnymi mieszkającymi w nędznych czworakach. W nowym miejscu często doświadczali bezrobocia. W ramach przykładu można wspo­mnieć, że w 1935 roku urzędnicy przeprowadzili wywiady z mieszkańcami osiedla. Ustalili wtedy, że około 65% rodzin nie miało osób pracujących.

W połowie lat 30. XX wieku, w czasie powolnego wychodzenia z tzw. wielkiego kryzysu gospodarcze­go (1929-1933), bezrobocie najczęściej prowadziło do nędzy. Należy więc zaakcentować, że większość mieszkańców Grzywna doświadczała wieloaspektowego ubóstwa.

Opisy ich problemów życiowych można znaleźć np. w międzywojennej prasie oraz w podaniach o po­moc składanych do organów lokalnego samorządu. Rysuje się z nich obraz ludzi, którzy źle się odży­wiali i systematycznie mierzyli się z głodem. Zmagali się z brakiem ubrania i obuwia, przez co mieli problemy z wychodzeniem z domu. Nie mieli należycie wyposażonego mieszkania - chociażby w łóż­ko. Zimą marzli z powodu złej jakości zajmowanych lokali oraz braku opału. I oczywiście żyli w ma­łych, niefunkcjonalnych bieda-domach. Jak również w nie do końca korzystnej okolicy, chociażby czę­ściowo podmokłej.

Z tego względu znaczna część społeczności Kozłowa musiała zmagać się ze wzmożonymi problemami zdrowotnymi. W 1934 roku jeden z dziennikarzy zauważył u dzieci Grzywna objawy „choroby angiel­skiej”, czyli krzywicy. Schorzenie to oraz inne opóźnienia i zniekształcenia rozwojowe są charaktery­styczne dla osób niedożywionych. Z kolei w 1936 roku lekarze przeprowadzili badania w ochronce dla dzieci osiedla. Wnioski nie były optymistyczne. Na 100 badanych aż 78 dzieci miało powiększone wę­zły chłonne w sposób charakterystyczny dla początków gruźlicy. Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku choroba ta oraz inne schorzenia dróg oddechowych odpowiadały za 34% zgonów we Włocławku.

W źródłach trudno znaleźć konkretne informacje o stanie zdrowotnym przedmieścia. Można więc po­dejrzewać, że nie występowały tam epidemie chorób zakaźnych. Sytuacja jednak z pewnością była da­leka od ideału. Można ją scharakteryzować posiłkując się opisami enklaw biedy z innych miast Polski międzywojennej.

Należy więc podejrzewać, że częściej niż gdzie indziej występowały na Grzywnie przypadki gruźlicy. Wilgotność i zimno w mieszkaniach nasilały problemy reumatyczne i ruchowe. Naj­prostsze nawet infekcje przebiegały tam dłużej i ciężej. Specyficznym problemem mógł być rozwój chorób wenerycz­nych, stosunkowo rzadko rejestrowanych. Przede wszystkim były pochodną ryzykow­nych za­chowań seksualnych oraz prostytucji obecnej przecież i w nędznych warunkach Kozłowa. Mogły one prowadzić do zakażeń członków rodziny w wyniku niehigie­nicznego trybu życia.

W tak rozumianej biedzie egzystowały dzieci i młodzież. A należy podejrzewać, że tych na Grzywnie było całkiem sporo, choć brakuje tutaj konkretnych danych liczbowych. Wiadomo jednak, że w okresie międzywojennym dzieci rodziło się dużo. Dość stwierdzić, że w 1931 roku osoby w wieku do 17 lat włącznie we Włocławku stanowiły 36% ogółu mieszkańców, a na wsiach powiatu włocławskiego 43% ogółu. Nie od dzisiaj również wiadomo, że wysoka dzietność jest jedną z cech charakterystycznych dla społeczeństw ubogich.

Życie części dzieci Grzywna nie należało do łatwych. Zdarzało się, że czasowo nie wychodziły z domu i nie uczęszczały do szkoły, gdyż dla nich nie starczało ubrań i obuwia. Jeśli już takie były w rodzinie, służyły tym członkom, którzy mogli zarobić pieniądze. Brak kontaktu z edukacją powodował analfabe­tyzm. W późniejszym okresie młodzieży trudno było nadrobić deficyty wiedzy, wychowania i ogólnie rozumianej moralności. Nierzadko więc trafiała w kręgi „dzieci ulicy”, o których nieraz pisała włocław­ska prasa lat 30. XX wieku. Zajmowały się one włóczęgostwem, żebractwem, kradzieżami. Inni młodzi ludzie wychodzili jednak na prostą. Rodzina ocalała ich przed zgubnym wpływem patologii, obowiązek szkolny dawał efekty, wsparcie świadczyły samorząd, organizacje pozarządowe, środowi­sko kościelne.

Należy odnotować, że wielu mieszkańców osiedla miało pracę, lecz była to mniejsza część ogółu. Wśród niej notowano zatrudnionych w Celulozie, cegielni, na kolei, na poczcie, sklepika­rzy, a nawet policjantów i pracowników urzędu miasta. Inni łapali się dorywczych zajęć w najróżniej­szych profe­sjach. Część trafiała na roboty publiczne i pracowała przy budowie dróg, kanalizacji, wodo­ciągów, mostu przez Wisłę. Inni wędrowali po okolicznych wsiach i za pracę w polu dostawa­li warzywa.

Możliwości mieszkańców Kozłowa w większości klasyfikowały ich do grupy robotników, najczęściej niewykwalifikowanych. Stąd w wielu opracowaniach można spotkać określanie Grzywna mianem osie­dla robotniczego, proletariackiego. Na przykład w czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL 1944-1989) fakt zamieszkiwania Kozłowa przez klasę robotniczą (proletariat) akcentowany był nader często.

Wśród pozostałych można było spotkać niemało przedstawicieli marginesu społecznego - żebraków, zawodowych złodziei, prostytutki. Wiele osób pozostając bez żadnych środków do życia schodziło na drogę przestępczą. Ci bezlitośnie ogałacali z drzewa pobliskie lasy, zrzucali węgiel z pociągów lub po prostu okradali innych ludzi, często rolników przejeżdżających Alejami Chopina.

Grzywno zamieszkiwała społeczność bez mała w 100% narodowości polskiej. Jedynym odstępstwem było kilka rodzin, których członkowie mieli pochodzenie niemieckie. Były to jednak osoby spolonizo­wane, ewentualnie dwujęzyczne. Mając na uwadze często powtarzane opinie, które nie znajdują po­twierdzenia w źródłach pisemnych, należy założyć, że na Grzywnie nigdy nie mieszkali Żydzi.

Wszelkie przewinienia mieszkańców Grzywna skrupulatnie opisywała międzywojenna prasa codzienna, wybitnie lubująca się w sensacjach typu kradzieże, napady, bójki, morderstwa. Do tego dochodziła ludzka skłonność do generalizowania i plotkowania. W efekcie już w latach 30. XX wieku Grzywno cieszyło się wybitnie złą opinią wśród mieszkańców Włocławka. W opowieściach rosło do rangi getta zasiedlonego przez bandytów i łobuzów, gdzie policja zapuszczała się w ostateczności.

Wydaje się, że opinie tego typu rozmijały się z rzeczywistością. Na podstawie źródeł i wspomnień świadków można stwierdzić, że policjanci wchodzili na Grzywno bez żadnych skrupułów, inni ludzie również. Z kolei lektura międzywojennej prasy nie pozostawia złudzeń. Przejawy patologii i przemocy miały miejsce we wszystkich osiedlach Włocławka. Niewiele również odbiegały od negatywnych przy­padków związanych z Kozłowem. Przestępczości było tutaj może więcej, głównie na skutek bezrobocia i ubóstwa jego mieszkańców. Z pewnością więc nie było tak, że tylko Grzywno hodowało zbrodniarzy i zwy­rod­nialców, a inne części miasta były święte.


poprzednia strona (Rozwój osiedla) następna strona (Oblicze polityczne przedmieścia)
strona tytułowa spis treści o stronie wstęp
z dziejów okolicy pacyfikacja przedmieścia miejsca pamięci o „Pamiątce z Celulozy”